Tuesday, July 17, 2007

Wotrek, godzina 23.51

Hmmm...
Brak weny ostatnio. Może odległość ojcowizny, matecznika naszych romantycznych i szalonych dusz wpływa nieco deprecjonująco na wylewność myśli które próbujemy tu uchwycić... Hmm... Norwid, Słowacki, Mickiewicz mieli zgoła na odwrót :)
Co u nas? Ano jakoś koło zamachowe naszego silnika powoli zaczyna się stabilizować. Każdego dnia o ustalonej porze pobudka, podobne śniadanie, odcinek przygód "Sziry" (siostra He-man'a) i robota. Szczęśliwie czas 15 godzinnych nasiadówek w pracy już się skończył. Projekt zgłoszony do konkursu, a my korzystamy z czasu na tyle by fizycznie i psychicznie wrócić do stanu względnego komfortu. Weekendowy wypad na miasto, dobra zabawa była oj dobra - tańce z "króliczkami" z Hen's Parties, świetna muzyka. Pokzaliśmy anglo-celto-sasom jak śpiewają słowiańscy mężczyźni - i to zupełnie na trzeźwo. Nasi konkurenci w śpiewie szybko pouciekali a mile naszym występem zaskoczone amerykanki zrobiły nam film - nie zdziwię się jeśli odnajdziemy się kiedys na youtubie :). Już czekamy na kolejny wypad na noc. Do innych czynników uspokajajacych nasze wnętrze mózgoczaszek zaliczyłbym min. dzisiejsza wizyte na snookerze, albo kino w sali konferencyjnej w gmachu DERI, w końcu zwykłe ale bardzo sympatyczne codzinne wygłupy (czasem brzuchy tak bolą, że już nie mogę i czekam kiedy zamknę sie sam w pokoju żeby odetchnąć chwilę :) ). O tym jak biegamy za piłką nie bede pisał. Myślę że Michał potrafi przekazać to dużo bardziej profesjonalnie z akcentem na pewne aspekty których ja w życiu bym nie dostrzegł :). Dzis odkrysliśmy urok grania w trybie mulitplayer w gry komputerowe. Siedzimy w salonie czy też leżymy w łóżkach i katujemy NFS:Porshe czy Quakea. Bardzo możliwe że pod koniec miesiąca zamieszka z nami jeden Rosjanin... zdaje się że Dmitrij. Damy potem znać co i jak.
Uparcie czekamy na wypłaty bowiem zabrane z domu zapasy zaczynają się kończyć. Mam nadzieję, że nie będziemy głodować.
Hmm... zakładając forum myślałem że ujmiemy tu opisy pewnych rzeczy jakimi się nasze kraje różnią. Jakoś widzę ze umyka nam ten aspekt. A szkoda bo my tu się do nowości przyzwyczajamy, a te stając się już całkiem normalne przestają inspirować. Liczę na Wasz feedback. Piszcie komentarze, a nasze relacje trochę ożyją :) Będziemy wiedzieć co Was interesuje (bo jeśli nic to zamkniem łamy tego bloga ;) ).
Na koniec dodam że w Galaway znalazł się "Ktoś_tam z Atlantydy" - ten znany grajek z Sopotu. Wszyscy Polacy Jego widokiem są mocno zszokowani. Cóż.. polska konkwista okazuje się nie mieć granic.
A to trzy zdjątka:



Tak wygląda pobliski kościół. Ot zwykły budyneczek kolo supermarketu.













Nasz towarzysz ostatniej imprezy (przy Guinnessie oczywiscie)












A to osobliwa tapeta jednego z korytarzy w DERI. Stanowi ją UMLowy projekt jednego z rozwijanych systemów.









Pozdrawiam wszystkich serdecznie (tych o których wiem, że czytają, a i tych o których nie wiem również)

3 comments:

Anonymous said...

ej jak gracie w quaka 2 to dajcie mi znać gdzie :)
i o co chodzi z tym grajkiem bo nie zrozumiałem.

Szymon said...

http://www.ee.pw.edu.pl/~godlewm1/Witek/witek.html to ten Pan :) u Kciuka na flikerze pojawi sie Jego zdjecie.
A w q2 gramy na wifi lanie w naszym mieszkaniu.

Anonymous said...

no dobra, to teraz jestem faktycznie zdziwiony, że ten gość jest w Galway :D