Wiecie jaki dzień jest najpiękniejszy ze wszystkich dni w całym roku? Boże Narodzenie? 31 grudnia? 1 stycznia? 14 lutego? Nic z tych rzeczy... najpiękniejszym dniem jest sobota po solidnie przepracowanym tygodniu.... siedzę sobie właśnie w salonie naszego wynajmowanego domku i... i nie robię nic : ). Cudowne uczucie : ). Człowiek, który stworzył wolną sobotę powinien dostać kratę piwa : ).... ale sobota nie przyszła tak, po prostu, ale po kolei.
Na wstępie muszę przeprosić za mały poślizg. Nie było to spowodowane moim lenistwem. Zeszły tydzień był bardzo napięty. Dziś mija termin na nadsyłanie projektów, na wspomniany już przez Szymka konkurs projektów dotyczących zagadnień semantycznych, a nasz MarcOnt zalicza się do nich : ). Niestety w wymaganiach konkursowych pojawiły się rzeczy jeszcze nie zaimplementowane w naszym systemie. Musieliśmy więc je dopisać. Dodatkowo trzeba było stworzyć tutorial, co również pochłania sporo godzin. Jednak nie to wszystko było najgorsze. Najbardziej irytował fakt, że co chwila napotykaliśmy bugi, czy wręcz funkcje atrapy. Bywało czasem tak, że wykryty i naprawiony bug pociągał za sobą dwa nowe. Niestety tak czasem bywa, gdy musimy naprawiać czyjś kod :P.
Chociaż kosztowało to nas masę pracy, bo praktycznie od przyjazdu się tym zajmowaliśmy, a ostatnie dni sprowadzały sie do powrotów do mieszkanie na krótki sen i śniadanie (w czwartek byliśmy w robocie 15 godzin :P, wychodząc mieliśmy tak sprane mózgi,że dopadła nas niesamowita głupawka), chociaż czasem leciały mocne słowa, to udało się. Doprowadziliśmy portal do względnej stabilności. Udało nam się usunąć cał masę błędów : ) i co najważniejsze, zgłosić nasz portal na konkurs. Teraz wypada tylko czekać z niecierpliwością na to czy ‘żyri’ dostrzeże nasz geniusz : ).
Obiecałem też pokazać Wam czym różnią się polskie boiska od tych w Irlandii... otóż prosty przykład:
-boisko na którym rozgrywamy w Polsce ligę amatorską (pozdro dla walecznej drużyny Metalurga!) : zdjęcie numer 1
-jedno z wielu ogólnodostępnych boisk w Irlandii (pozdro dla Jacka Gmocha!):zdjecie numer 2
Zwykle w takich okazjach pada zdanie ‘znajdź x różnic między tymi obrazkami’... ja zmienię troszkę zasady. Znajdźcie jedną rzecz łączącą te boiska... teraz rozumiem co miał na myśli Leo mówiąc,że nie mamy gdzie szkolic młodzieży, a on na większość naszych ‘boisk’ nie wyprowadziłby psa, z obawy,że mógłbaby psina krzywdę sobie zrobić :P. Na boisku Salosu (na zdjęciu, wspomniana już liga amatorska) piłka kopnięta po ziemi jest w stanie podskoczyć na nierówności na wysokość kolana. Tutaj toczy się równiutko jak po stole, a gdy na dodatek trawa jest lekko mokra, to piłka nabiera lekkiego poślizgu i sunie po tej trawie w taki sposób, że ma się ochotę grać godzinami.
Aha, jesli ktoś myśli, że kontrast spowodowany jest opadami deszczu, to niech pomyśli jeszcze raz, tym razem uwzględniając fakt,że tutaj pada codziennie.
Wczoraj, gdy przed 21 wychodziliśmy z pracy narodził się pomysł snookera. : ) Graliśmy w czterech(cała ekipa Markonta) przy jednym stole, zmieniając kolejność uderzeń. Skoro wygrałem 2 z 3 frame’ów, to nie omieszkam o tym napisać : ). Pozostała partię wygrał Maciek. Należy podkreślić spore postępy Szymona, który grał trzeci raz w życiu, a był już bliski wygrania frame’a (walka toczyła się do ostatniej czarnej : ) ). Jednak Szymon wbijający bile sprawia nam dużo mniej radości, niż momenty, gdy potwierdza,że ma wrodzony talent do omijania bil, które nie dadzą się ominąć : ).
To na razie tyle. Wprawdzie zaniedbujecie nas trochę i nie wpisujecie nic, a nic w komentarzach, ale i tak będziemy ten blog prowadzić dalej : ). Dziś sobota, wieczorkiem pójdziemy zapolować na jakieś Guinnessy : ).
Pozdro600
Michał
8 comments:
hie hie, jedną wspólną rzecz?
i tu i tu są napaleńcy, którzy w każdych warunkach będą grać w piłeczkę ;)
pozdro i zdrowko dla ekipy znad leniwego Carlsberga ;)
że trzy dni temu przesadziła Ci, Michale, kwiatki do pięknych żółciutkich doniczek i już widać efekty w postaci narodzin nowego listka (to już razem będzie ich 5) :)
Bartek śpi, to jeszcze przesyła Wam buziaki, chłopaki :* :D
Max:
Fakt, w każdej pogodzie da się grać. Na śniegu też się grywało :). Całkiem przyjemne, tylko potem trzeba się czymś rozgrzać :). O herbacie Max mówię , o herbacie.
Olga:
Baaardzo dziękuję w imieniu moich kwiatków.... 5 listków? jak na moje traktowanie, to prawdziwe roślinne afro :).
a ja myślałam, ze z tym błotem to ma tak być:
(i tu należałoby wstawić linka wyszukanego w googlach po wpisaniu hasła: piłka błotna.. ale link jest głupi sie nie chce zmieścić. o!)
bo Wy to tak zawsze wybrzydzacie :oP a przecież tajemnica przetrwania polega na nieustannym dostosowywaniu się.. chcecie przetrwać? :o)
i jeszce korzystajac z okazji... PS do olgi:
te kwiatki z wdzięczności za przesadzenie chyba same przyjdą do Ciebie do pokoju :o)
Ho0oK:
Grywało sie grywało ;]
Herbatka si, oczywiście.
Dokładnie o tym mówiłem.
Oczywiście, że herbatka ;]
Dobry earl gray 'z duchem' :)
ale bez earl graya ;]
Wolna sobota po przepracowanym dniu pracy jest piękna, ale największą satysfakcję ma się wtedy jak przez tę sobotę ani razu nie usiądziesz do kompa. Przeżyłem i polecam.
PS. Kwiatkom jest dobrze. Polubiły nowe doniczki do tego stopnia, że w nocy z Twojego pokoju co jakiś czas wydobywa się cichutki jęk rozkoszy.
uu kffiateckii mój jakoś rosnąć nie chce;/ doniczka pomoże ? oł jak mają chodzić to może niee ;D a te boisko to ja nie wiem skąd wyczarowałeś, ale wygląda na miss papapu-błocio;] imponujące:)
pozdrawiam:)
hola!! pozdro dla informatykow z Galway od informatyka z Santa Cruz de Tenerife!!! do zobaczenie w ´9´ we wrzesniu/listopadzie/grudniu ;)
cheers!
Post a Comment